Miłość…

Mam w pracy na biurku zdjęcie Tomasza. I często łapię się na tym,że siedzę, patrzę na Niego i się uśmiecham. Zdjęcie jest czarno-białe z naszego ślubu. A Tomek ma na twarzy ten ukochany przeze mnie uśmiech i to spojrzenie, które uwielbiam… I to uczucie, które mnie wtedy ogarnia jest miłością w czystej postaci. I to jest pierwszy raz w historii wszystkich moich związków, kiedy czuję tą miłość w taki sposób. Wypełniającą mnie ciepłem, tkliwością, czułością i tęsknotą… I mimo naszej tegorocznej piątej rocznicy ślubu wciąż zadziwia mnie ona niezmiennie. Że ją mam, że zasłużyłam, że doczekałam się… Jeszcze teraz mamy swój nowy piękny dom, kochanego psa, ręce splecione podczas spacerów, dotyk delikatny przez sen, seks… wspólnotę, troskę, spokój… choć oczywiście wściekłe awantury, bluzgi i wszystko to, co wynika z naszych temperamentów też… jestem głęboko wdzięczna….

Dodaj komentarz